
Niedawna adaptacja „The Monkey” pokazuje wyjątkową umiejętność Osgooda Perkinsa łączenia czarnego humoru z fascynującą narracją. Oczywiste jest, że posiada on niezwykły talent do przekładania skomplikowanych narracji Stephena Kinga na porywające doświadczenia filmowe. Głębsze zrozumienie przeszłości Perkinsa wzmacnia docenienie jego artystycznej wizji.
Osgood Perkins to nie tylko reżyser; to wszechstronny talent — aktor, pisarz i filmowiec. Zdobył uznanie jako młodsza wersja Normana Batesa w „Psycho II”, roli pierwotnie stworzonej przez jego ojca, legendarnego Anthony’ego Perkinsa. Jego reżyserskie wysiłki przybrały kierunek w stronę surrealizmu i niepokoju, a „The Monkey” to jego najnowszy projekt, który jest pełnometrażową adaptacją opowiadania Kinga.
Gdy widzowie zagłębiają się w „The Monkey”, eksploracja wpływu rodziców i dziedzictwa, jakie przekazują, jest uderzająco widoczna. Gdy weźmiemy pod uwagę rodzinną opowieść Perkinsa, staje się jasne, jak te tematy rezonują w całej jego twórczości.
Osgood Perkins podzielił się przemyśleniami na temat swojego wychowania, ujawniając fascynację dzieciństwa filmami, które być może nie były odpowiednie dla jego wieku. W rozmowach, takich jak wywiad z Lauren Veneziani, opowiada, jak jego dom stał się miejscem spotkań przyjaciół chętnych do oglądania horrorów, oferowanym z otwartymi ramionami przez jego rodziców.
Jako osoba, która doświadczyła podobnej dynamiki dzieciństwa, znajduję w podejściu Perkinsa do tworzenia filmów głęboką, możliwą do zrozumienia głębię. Co ciekawe, bogactwo filmów takich jak „The Monkey” znacznie się powiększa, gdy patrzy się na nie przez pryzmat rodzinnych wpływów Perkinsa.
Punkty przecięcia straty rodzica i eksploracji żalu
Tragiczna śmierć Anthony’ego Perkinsa w 1992 r., kiedy Osgood miał zaledwie 18 lat, była znaczącym momentem w jego życiu.Śmierć Anthony’ego z powodu AIDS wywołała poruszenie w społeczności horroru, która opłakiwała stratę legendarnej postaci. Niecałą dekadę później Osgood stanął w obliczu kolejnej głębokiej straty, gdy jego matka, Berry Berenson, zginęła w atakach 11 września. Te doświadczenia żałoby niewątpliwie kształtują kreatywne spojrzenie człowieka.
Zrozumienie tych elementów dynamiki rodziny Perkinsów pozwala na głębszą analizę „Małpy”.Choć dzieła Stephena Kinga często postrzegane są jako konwencjonalny horror, nierzadko zawierają głębokie wątki, które Perkins umiejętnie wydobywa w swojej adaptacji.
W swej istocie opowiadanie opowiada o przeklętej małpie, jednak interpretacja Perkinsa koncentruje się na trwałym wpływie straty na tych, którzy pozostali. Ta przemyślana analiza sprzyja bogatemu dialogowi na temat złożoności relacji rodzic-dziecko, szczególnie przez pryzmat żalu. Kiedy rozważa się osobistą historię Perkinsa w zestawieniu z jego doświadczeniem w filmach grozy, staje się oczywiste, dlaczego jego podejście do tej historii tak skutecznie rezonuje.
Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak Perkins kontynuuje eksplorację narracji przesiąkniętych traumą i żalem, tak jak pokazano to zarówno w „The Monkey”, jak i w jego poprzednim filmie „Longlegs”.Jego umiejętność wnikania w wewnętrzne zmagania bohaterów, wykraczające poza bezpośrednie zagrożenie, stanowi przykład obiecującej ewolucji w jego filmowej podróży.
Dodaj komentarz