
Wraz ze wzrostem zaawansowania i popularności narzędzi sztucznej inteligencji (AI), coraz częściej zdarzają się usterki, błędy i awarie. Niedawno taka sytuacja miała miejsce w przypadku narzędzia Google AI Overview, które wygenerowało fałszywe twierdzenie, że Australijczycy wkrótce będą musieli okazać dokument tożsamości wydany przez rząd, aby uzyskać dostęp do internetu. Twierdzenie to rzekomo było zarządzane przez firmę AU10TIX. Ta myląca informacja szybko się rozprzestrzeniła, wywołując panikę w społeczności i wywołując ogromne oburzenie w internecie.
Przegląd wirusowej sztucznej inteligencji Google’a Halucynacja: powód do niepokoju
Niedawne, viralowe stwierdzenie przypisywane usłudze Google AI Overview wywołało chaos, fałszywie informując, że obywatele Australii będą musieli przedstawić rządowy dokument tożsamości w celu uzyskania dostępu do internetu, a AU10TIX będzie nadzorować proces weryfikacji tożsamości. Myląca odpowiedź sztucznej inteligencji, uchwycona na zrzucie ekranu, szybko rozprzestrzeniła się w mediach społecznościowych. Ta dezinformacja nie tylko wywołała alarm, ale również doprowadziła do znacznej reakcji.
Na szczęście kolektyw badawczy ds.cyberbezpieczeństwa vx-underground szybko interweniował, obalając to skandaliczne twierdzenie i wyjaśniając, że była to jedynie halucynacja generowana przez sztuczną inteligencję, która zyskała popularność bez potwierdzenia. Co ciekawe, cytat wygenerowany przez sztuczną inteligencję nie potwierdził tego twierdzenia; pochodził on z ogólnej strony internetowej rządu Australii, omawiającej reformy cyfrowych tożsamości, bez żadnego odniesienia do obowiązkowej weryfikacji tożsamości ani do ustawy AU10TIX. Szybkość, z jaką ludzie zaakceptowali te informacje, podkreśla niepokojący trend ślepego zaufania do treści generowanych przez sztuczną inteligencję.
To największy stek bzdur, jaki czytałem w ostatniej chwili. Nienawidzę tego prawa. Nienawidzę pomysłu, że trzeba komuś pokazać dowód tożsamości wydany przez rząd, żeby cokolwiek zrobić w internecie. Ale to kłamstwo. A tak serio, czy ludzie czytają, czy… https://t.co/CGopAxu4GI
— vx-underground (@vxunderground) 1 sierpnia 2025
Postrzeganie tego twierdzenia jako wiarygodnego w znacznym stopniu przyczyniło się do jego popularności. W dzisiejszych czasach, gdzie sztuczna inteligencja jest często postrzegana jako najwyższy autorytet, niepokojący jest brak krytycznej oceny ze strony osób przyjmujących informacje bez dokładnej weryfikacji.
Ten incydent stanowi dobitne przypomnienie, jak szybko w erze sztucznej inteligencji (AI) rozprzestrzenia się dezinformacja, zwłaszcza gdy użytkownicy udostępniają treści bez odpowiedniej weryfikacji faktów. Wirusowy charakter tego twierdzenia wynikał nie z jego słuszności, ale raczej z tego, jak rezonowało ono z istniejącymi wcześniej obawami i uprzedzeniami dotyczącymi prywatności i systemów identyfikacji cyfrowej. Dyskusje na te tematy muszą być oparte na rzeczywistości, ponieważ rosnąca popularność treści generowanych przez AI nakłada na użytkowników obowiązek weryfikacji.
Choć pierwotna wina leżała po stronie sztucznej inteligencji Google, dynamika internetu odegrała kluczową rolę w eskalacji sytuacji, pokazując, jak łatwo sfabrykowana narracja może wymknąć się spod kontroli. Można by temu zaradzić, po prostu weryfikując źródło.
Dodaj komentarz