Pomimo potencjalnej porażki w finale z Jannikiem Sinnerem, imponujący występ Grigora Dimitrowa na Miami Open zaowocuje powrotem do pierwszej dziesiątki rankingów ATP po raz pierwszy od 2018 roku.
Pomimo ostrej konkurencji kampania Bułgarii na rok 2024 była niezwykła. Oprócz pokonania czołowych graczy, takich jak Carlos Alcaraz i Alexander Zverev w Miami, dwukrotnie dotarł do finału i zwyciężył w Brisbane.
Po długim okresie wreszcie nastąpił długo oczekiwany powrót do pierwszej dziesiątki. Pomimo długiego oczekiwania osiągnięcie to pozostaje wyjątkowe. Tak naprawdę pomiędzy jego dwoma występami w pierwszej dziesiątce upłynęło 260 tygodni, co czyni tę różnicę trzecią najdłuższą w historii rankingów ATP. Przeanalizujmy szczegółowo wszystkie trzy przypadki.
#3 Grigor Dimitrov – 260 kolejnych tygodni w pierwszej dziesiątce ATP (od listopada 2018 do kwietnia 2024)
Przez większą część 2010 roku Grigor Dimitrow niezmiennie plasował się w pierwszej dziesiątce. Jednak spadek wyników doprowadził do jego odejścia z kategorii elitarnej pod koniec 2018 roku.
Mimo sporadycznych porażek z czołowymi zawodnikami, Bułgarowi trudno było utrzymać stałą passę zwycięstw.
Pomimo poprzednich lat zmagań, w ubiegłym roku sytuacja zmieniła się na lepsze. Występ Dimitrowa na turnieju Paris Masters w 2023 r. był jego najważniejszym finałem od 2017 r., a także odniósł taką samą liczbę zwycięstw z graczami z pierwszej dziesiątki, jak łącznie w latach 2019–2022.
W 2024 roku zdobył już mistrzostwo i dotarł do finału turnieju Masters 1000 Miami Open.
Jak stwierdził na konferencji prasowej po półfinałowym zwycięstwie nad Alexandrem Zverevem w Miami Open, po 260 tygodniach powrót Bułgara do pierwszej dziesiątki rankingów ATP przypisuje się odzyskanej przez niego konsekwencji.
„Udało mi się ustawić te mecze jeden po drugim. Myślę, że konsekwentne pokonywanie najlepszych graczy to dla mnie o wiele większy sukces niż cokolwiek innego” – powiedział Grigor Dimitrow. „To znaczy, jeśli to zrobisz, zdobędziesz ranking. Jeśli to zrobisz, wszystko będzie dla ciebie coraz lepsze. Ale żeby to zrobić, wszystko się tutaj udaje.”
„Dyscyplina, ciężka praca, wiesz, całe poświęcenie, dostosowywanie się do bardzo różnych graczy przez ten czas, to znaczy, musisz być w stanie to robić w sposób ciągły… Myślę, że dyscyplina doprowadziła mnie do ten moment. Nie ma nic innego” – dodał.
#2 Albert Costa – 264 kolejne tygodnie (od maja 1997 do czerwca 2002)
Zanim Rafael Nadal ugruntował swoją dominację na French Open, inny Hiszpan Albert Costa odniósł już znaczący sukces na turnieju.
Emerytowany zawodnik, urodzony w Lleidzie, odniósł swoje jedyne zwycięstwo w Wielkim Szlemie na turnieju w 2002 roku, a następnie zajął 6. miejsce w rankingu światowym, najlepszy w swojej karierze.
Co ciekawe, to zwycięstwo nie oznaczało początku okresu na szczycie, ale raczej wyczekiwany powrót na wyższą ligę.
Pomimo debiutu w Tour de France w 1993 roku, Costa w ciągu pierwszych czterech lat swojej kariery dotarł tylko do dwóch ćwierćfinałów Wielkiego Szlema. Jednak w maju 1997 r. jego ranking wypadł z pierwszej dziesiątki, przez co na chwilę zniknął w tle.
Wyniki Hiszpana odżyły, gdy po raz pierwszy w swojej karierze zajął drugie miejsce z rzędu w turnieju Wielkiego Szlema w turniejach US Open i Australian Open 2022. Następnie odniósł zwycięstwo na French Open i odzyskał miejsce w pierwszej dziesiątce rankingów.
#1 Najdłuższa passa na 1. miejscu na świecie – Gilles Simon (308 tygodni)
Gilles Simon regularnie uczestniczył w trasie przez dwadzieścia lat, po raz pierwszy pojawił się jako 18-latek w 2002 roku.
W swojej karierze Francuz odniósł ponad 500 zwycięstw w meczach pojedynczych. Pomimo zmiany w kierunku stylu tenisa skupiającego się na linii bazowej i napędzanego mocą, jego pełna wdzięku gra na całym korcie pozostała skuteczna i trwała.
W 2008 roku, zaledwie sześć lat po dołączeniu do Tour, zadebiutował w pierwszej dziesiątce i zajął 7. miejsce w rankingu. W następnym sezonie zaliczył udany występ w Australian Open, docierając do swojego pierwszego ćwierćfinału Wielkiego Szlema . Nie był jednak w stanie utrzymać tego poziomu sukcesów i ostatecznie wypadł z najwyższej półki pod koniec roku.
Pięć lat później przeżył odrodzenie, gdy dotarł do swojego drugiego finału Masters 1000 podczas Shanghai Masters 2014. W następnym roku dotarł także do swojego drugiego ćwierćfinału Wielkiego Szlema, tym razem na Mistrzostwach Wimbledonu.
Praca w All England Club zapewniła mu powrót do pierwszej dziesiątki rankingów, co osiągnął wcześniej we wrześniu tego roku. Simon pozostał na trasie przez kolejne siedem lat, zdobywając dwa kolejne trofea (oba w 2018 r.), zanim ostatecznie przeszedł na emeryturę podczas Paris Masters 2022, gdzie dopingowała go żywiołowa publiczność w kraju.
Dodaj komentarz