
Przegląd
- Gloryfikacja złoczyńców przez media utrwala negatywne zachowania.
- Vince Gilligan, twórca serialu Breaking Bad, postuluje tworzenie narracji, w których główną rolę odgrywają cnotliwi bohaterowie.
- Wiele przestrog jest błędnie interpretowanych jako opowieści inspirujące, a nie ostrzegawcze.
Dzisiejszy krajobraz telewizyjny coraz częściej prezentuje postacie moralnie niejednoznaczne, co skłoniło Vince’a Gilligana, wizjonera stojącego za Breaking Bad, do wyrażenia swoich obaw: czy historie skupione wokół złoczyńców są błędnie interpretowane jako narracje aspiracyjne? W miarę jak coraz więcej treści koncentruje się na złożonych antybohaterach, istnieje niepokojący trend wśród widzów, którzy idealizują te nikczemne postacie zamiast traktować je jako przestrogi. Gilligan wyraził to ostrzeżenie, odbierając wyróżnienie na rozdaniu nagród Writers Guild Awards, co zbiegło się z niepokojącym wzrostem toksycznych zachowań, które objawiają się zarówno online, jak i offline. Podkreślił, że opowiadanie historii uczyniło złoczyńców „zbyt efektownymi”, wzbudzając podziw dla postaci, które powinny służyć jako ikony przestrogi.
Deklaracja Gilligana — „Powinniśmy pisać więcej dobrych postaci” — służy jako donośny apel do twórców, aby przemyśleli na nowo sposób przedstawiania postaci w swoich opowieściach. Nawiązał do ponadczasowych złoczyńców, takich jak Darth Vader i Hannibal Lecter, którzy pomimo swoich złowrogich czynów, ewoluowali w symbole kulturowe, często wywołując okrzyki radości u publiczności. Rodzi to krytyczne pytania o to, czy przedstawianie takich postaci sprzyja środowisku, w którym agresywne i złośliwe zachowanie jest normalizowane w prawdziwym życiu, podkreślając znaczną wagę jego obaw w kontekście współczesnej konsumpcji mediów.
Breaking Bad nie miał być przewodnikiem

Jednym z najbardziej znanych przykładów podziwu dla złoczyńców jest serial Gilligana Breaking Bad. Opowieść opisuje życie Waltera White’a, zdesperowanego nauczyciela chemii w szkole średniej, który po zdiagnozowaniu raka zwraca się ku produkcji metamfetaminy, zamierzając zapewnić rodzinie stabilność finansową. W miarę rozwoju serialu przez pięć sezonów Walter przechodzi od poważnego nauczyciela do bezwzględnego barona narkotykowego, uciekającego się do manipulacji i morderstwa. Pomimo upadku, wielu fanów okrzyknęło go genialnym outsiderem i symbolem siły.
To uwielbienie dla Waltera nigdy nie było zamiarem Gilligana. Początkowo stworzył fabułę Waltera White’a jako surowe ostrzeżenie przed niekontrolowaną ambicją i moralnym upadkiem. Jednak wielu widzów zdecydowało się interpretować inteligencję i przebiegłość Waltera jako cechy, które uczyniły z niego niezrozumianego bohatera, a nie jako szkodliwy wpływ, którym ostatecznie się stał. Ten trend w mediach ilustruje szerszy problem: gdy postacie są przedstawiane jako czarujące i kompetentne, widzowie mogą wygodnie przeoczyć ich niedociągnięcia etyczne, patrząc na nie przez idealistyczną soczewkę.
Niepokojące jest, że Breaking Bad można błędnie uznać za podręcznik sukcesu. Ta błędna interpretacja nie ogranicza się do twórczości Gilligana; postacie takie jak Tony Montana z Scarface i Patrick Bateman z American Psycho zostały podobnie błędnie zinterpretowane jako ikony kulturowe, a nie postacie przestrogi. Takie scenariusze ujawniają, że bez jasnych wskazówek moralnych narracje skoncentrowane na złoczyńcach mogą prowadzić do niezamierzonych i potencjalnie szkodliwych interpretacji.
Zmiana kulturowa Vince’a Gilligana

W świetle reperkusji gloryfikowania antybohaterów Gilligan niedawno ogłosił zmianę w swoim kolejnym projekcie. Zamierza skupić się na głównych postaciach, które reprezentują pozytywne wartości, kwestionując w ten sposób powszechność postaci moralnie niejednoznacznych we współczesnym opowiadaniu historii. Uznając znaczenie antybohaterów, Gilligan wierzy w konieczność zrównoważenia tych narracji z tymi, które podnoszą na duchu i inspirują dobrą wolę odbiorców.
Jego decyzja podkreśla wyraźną świadomość głębokiego wpływu, jaki opowiadanie historii wywiera na wartości społeczne. Kiedy widzowie napotykają narracje, które nagradzają bezwzględne zachowanie, może to subtelnie kształtować postrzeganie sukcesu i władzy. Jeśli najbardziej fascynujące postacie uosabiają oszustwo i egoizm, logiczne jest, że postawy w świecie rzeczywistym mogą zacząć odzwierciedlać takie ideologie.
Percepcja zła jako heroizmu

Ostatnio pojawił się niepokojący trend, w którym antagonistyczne zachowanie nie jest po prostu tolerowane, ale wręcz celebrowane — zarówno w fikcji, jak i w codziennych interakcjach. Niezależnie od tego, czy poprzez dynamikę mediów społecznościowych, czy retorykę polityczną, idea bycia „złym” lub niepokutującym zyskała popularność, zmieniając pojęcie, że siła jest utożsamiana z okrucieństwem, a dobroć jest postrzegana jako słabość.
„Następny serial twórcy BREAKING BAD, Vince’a Gilligana, będzie psychologicznym science fiction eksplorującym „kondycję ludzką w zaskakujący sposób”.W obsadzie ma być Rhea Seehorn, zdjęcia do serialu już się zakończyły i zadebiutuje on na Apple TV+ (Źródło: Deadline) pic.twitter.com/aJB17nbIWn — DiscussingFilm (@DiscussingFilm)
Internet jest żyznym gruntem dla pielęgnowania takich antagonistycznych postaw. Influencerzy, którzy promują toksyczne poglądy i osoby publiczne, które czerpią korzyści z kontrowersji, zgromadzili znaczną liczbę obserwujących, często powołując się na fikcyjnych antybohaterów jako inspirację. Zjawisko to podnosi krytyczne dylematy etyczne dotyczące wpływu konsumpcji mediów na zachowania w świecie rzeczywistym.
Kiedy czci się złowrogie postacie, zniekształca to nasze kulturowe wskaźniki sukcesu i moralności. Jeśli podstawowym przesłaniem społeczeństwa jest to, że władza i osiągnięcia pochodzą z bezwzględności, nic dziwnego, że agresywne i wyzyskujące zachowania się mnożą. Ta tendencja wykracza poza rozrywkę i przenika miejsca pracy, areny polityczne i codzienne interakcje, gdzie czasami gloryfikuje się bezwzględne taktyki.
Chociaż Breaking Bad nigdy nie miał służyć jako przewodnik instruktażowy, sposób, w jaki część jego odbiorców go zinterpretowała, podkreśla, jak łatwo historie mogą być błędnie interpretowane. Kiedy widzowie zaczynają czcić złoczyńców zamiast przyswajać lekcje z ich występków, podkreśla to rozdźwięk między zamierzonym przesłaniem a percepcją odbiorców. Jeśli więcej twórców posłucha rady Gilligana, być może będziemy świadkami renesansu kulturowego, który przyniesie narracje, które inspirują, a nie deprawują.
Dodaj komentarz